nie ma kawy, to nie wstaję!

„Depresso” – rzeczownik niepolskojęzyczny, określający uczucie występujące zwłaszcza o poranku, gdy właśnie skończyła się kawa i trzeba gdzieś iść. Powiedzonek i mniej lub bardziej zabawnych grafik dotyczących kawy możnaby przytoczyć całe mnóstwo. Można oczywiście stronić od tegoż napitku, być entuzjastą herbat lub czerpać energię z bio-aury. Prędzej, czy później jednak nadarzyć może się okazja, by zaimponować czymś nieoczywistym naszym „kawowym” znajomym. Słodka lura 3w1 z wymiętej saszetki, naprędce zakupionej w najbliższym dyskoncie ma niewiele wspólnego ze stylem.  Nieważna jest z resztą sama sytuacja. Homo Sapiens jest z natury leniwy i łasy na smakołyki. Cechy te, razem z pokaźnych rozmiarów mózgiem, zaowocowały całą gamą urządzeń pozwalających nam cieszyć się dobrą kawą w domu, środku lasu, czy nawet w korpo-dżungli. Żeby nie przedłużać, oto kilka z nich.

ręczna robota

Podstawa podstaw, czyli mały shot aromatycznego espresso. Jeśli macie dobrą kawę, kogoś kto potrafi ją odpowiednio przyrządzić i podać do łóżka, to poranek wam nie straszny. O gadżecie, który eliminuje konieczność posiadania wielkiego ekspresu pisaliśmy już tutaj. Tym razem coś nieco większego, ręczny ekspres ciśnieniowy z takim samym sposobem filtrowania, jak w profesjonalnych maszynach. Mimo, iż jest to współczesna konstrukcja, posiada bardzo klasyczny i miły dla oka wygląd.

ale upał…

Jednym z najgorętszych trendów w kawowym „półświatku” jest napój wytwarzany na zimno, czyli cold brew. Dzięki takiej metodzie do kawy nie przedostają się składniki odpowiedzialne za goryczkę. Bez obaw, kofeina przedostaje się niemalże w takim samym stopniu jak przy tradycyjnym parzeniu. Biorąc pod uwagę, że do gorących dni już bliżej, niż dalej, jest to alternatywa warta rozważenia. Choć cold brew można przyrządzić używając dostępnych w każdej kuchni naczyń, nam przypadła do gustu ta prosta i schludna opcja od getgosh.com. W końcu to blog o gadżetach!

w dżungli

O urządzeniu, które upichciłoby przyzwoite espresso nawet na szczycie Mount Everest wspominaliśmy już w jednym z naszych wpisów. Jest również opcja dla pijących kawę nieco bliżej poziomu morza, otoczonych jednak przez dzikie korporacyjne plemiona i gąszcz kabli USB. W tak niesprzyjających warunkach może zdarzyć się sytuacja, w której jedynym sprzętem AGD jest kuchenka mikrofalowa. Dzięki „Piamo” możesz mieć filiżankę espresso w 30 sekund. Choć projekt ten jest jeszcze start-up’em, to swoją prostotą przyciągnął naszą uwagę.

znowu mi wystygła!

Małe, proste i genialne. Tak można opisać zestaw tychziarenek. Dzięki nim twoja kawa szybko schłodzi się do optymalnej temperatury i pozostanie w niej o wiele dłużej. Koniec z czekaniem, poparzonym podniebieniem i czymś na kształt „frappe”.

…taka łyżeczka z taką wajchą.

Na koniec coś małego ale zgrabnego. W zasadzie można to umieścić w kategorii „duperele”, ale jest sprytne i ładne. Tak jak w tytule tego akapitu: stylowa miarka do kawy z klipsem.

komu kawusię, girls?

Podziel się: