zwierzęcym królem lata jest zdecydowanie flaming. miano owocowego motywu sezonu SS2017 zdaje się natomiast zdobywać ananas. ja mam notes w ananasy, a wy?
podobnie jak flamingi nie brodzą swobodnie w Wiśle, tak ananaski nie rosną na polskiej łące. niestety, ananas jadalny występuje dziko jedynie w Brazylii. zastanawiałyście się dlaczego w języku angielskim ten słodki, żółty owoc ma nieco enigmatyczną nazwę pineapple? etymologia angielskiego słowa jest mianowicie taka: podobno amerykańskim kupcom owoc przypominał skrzyżowanie sosny (pine) i jabłka (apple). połączyli więc owe dwa słowa i tak oto powstało sosnowe jabłko. jak dobrze, że z bananem nikt nie wpadł na podobny pomysł. obawiam się, że kombinacja ziemniaka z ogórkiem nie brzmiałaby już w języku królowej Elżbiety tak dobrze…
ananasowa skóra
osobiście kocham ananasy nie tylko za to, że dzięki nim potrafię ukręcić najpyszniejsze marchewkowe ciasto świata. jest jeszcze pinatex – materiał imitujący zwierzęcą skórę, wytwarzany właśnie z naszego mięsistego bohatera. co najpiękniejsze w tej historii i na pewno ucieszy serca wojujących jak ja ekolożek, do produkcji pinatexu wykorzystuje się nie jego owoc, lecz liście! te, po ananasowych zbiorach opadają na ziemię i najzwyczajniej w świecie gniją. jednak dzięki produkcji włókien wspomnianej eko-skóry zyskują drugie życie. technologia wytwarzania materiału nie wymaga zużycia dodatkowej wody, nawozów, a nawet pracy ludzi – jest w stu procentach eko. co więcej, jedynym produktem ubocznym tej niesamowitej manufaktury butów i torebek jest biomasa, która z powodzeniem może znaleźć zastosowanie jako nawóz organiczny. tkanina jest trwała, można ją farbować, ozdabiać wzorami, nadawać różne kształty. pinatexem już interesuje się Apple i Puma. czy nie byłoby pięknie gdyby kiedyś zastąpił skórę zwierząt?
poniżej parę gadżetów, fantów, dupereli, świecidełek i fatałaszków z tym cud owockiem. no i jak tu nie kochać ananasów, dziewczyny? smacznego!